Czy w czasach drożejącej kawy ktoś naprawdę próbował zaparzyć „kawę” z prażonego ryżu? W naszym artykule sprawdzamy,...
Rodzinna pasja do kawy z serca Polski od 2014 roku
Od etiopskich legend do ekspresu: kawa ziarnista i jej niezwykła historia - część I
Wyobraź sobie leniwy poranek: wstajesz zaspany, a kuchnię wypełnia zniewalający zapach świeżo mielonej kawy. Już sam aromat potrafi obudzić ciało i poprawić nastrój. Czujesz tę ciepłą filiżankę w dłoniach, a pierwsze łyki kremowego espresso koją nerwy lepiej niż jakakolwiek poranna medytacja. Dla wielu z nas kawa to coś więcej niż napój – to codzienny rytuał, mała przyjemność i sposób na dodanie energii. Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, skąd pochodzą te magiczne ziarna, jakie mają rodzaje, jak najlepiej je parzyć i jaki wpływ mają na zdrowie? Zapraszam Cię w podróż po fascynującym świecie kawy – od jej legendarnego odkrycia, przez bogactwo smaków i metod parzenia, po kulturę picia i najnowsze trendy. Przygotuj ulubiony kubek, usiądź wygodnie i zanurz się w opowieść o kawie – tak, to będzie długa lektura (w końcu kawa zasługuje na obszerną opowieść!). Odkryjemy wspólnie tajemnice kawy świeżo palonej, poznamy różnice między ziarnami Arabiki i Robusty, przyjrzymy się metodom parzenia (od tradycyjnego ekspresu po alternatywne sposoby), dowiemy się, co nauka mówi o wpływie kawy na zdrowie, zajrzymy do kawowych zwyczajów różnych kultur i sprawdzimy, co piszczy w branży kawowej. Zaczynajmy!
Zdjęcie: Addicted04, źródło, Licencja: CC BY-SA 3.0
Pochodzenie i krótka historia kawy
Legendarne odkrycie w Etiopii i początki w Jemenie
Jak to możliwe, że człowiek odkrył pobudzające działanie kawy? Pomogły w tym... kozy, a przynajmniej tak głosi legenda! Według tradycyjnej opowieści pewien etiopski pasterz imieniem Kaldi zauważył, że jego kozy dziwnie podskakują i harcują po zjedzeniu czerwonych owoców z nieznanego krzewu. Zaciekawiony, sam spróbował tych jagód i poczuł przypływ energii. Miał to być pierwszy kontakt człowieka z kawą. Choć opowieść brzmi uroczo, historycy twierdzą, że Kaldi to tylko legenda, która pojawiła się dopiero w XVII wieku – pierwsza pisemna wzmianka o niej pochodzi z 1671 rok (Coffee - Wikipedia). Faktyczne początki kawy są jednak równie fascynujące.
Ojczyzną kawowca jest Afryka, konkretnie etiopskie wyżyny regionu Kaffa (to od nazwy tej prowincji prawdopodobnie pochodzi słowo *kawa (Coffee - Wikipedia)). To tam od niepamiętnych czasów rosły dziko krzewy kawowca, a lokalne plemiona żuły ich owoce dla energii. Przełom nastąpił w XV wieku, gdy kawa trafiła do Jemenu na Półwyspie Arabskim. To właśnie w jemeńskich klasztorach sufich po raz pierwszy palono i parzono ziarna w sposób przypominający dzisiejsze metod (Coffee - Wikipedia). Mnisi wykorzystując pobudzające właściwości kawy mogli dłużej czuwać podczas nocnych modlitw. W połowie XV wieku kawa stała się ważnym elementem życia duchowego Jemenu – narodziła się tradycja picia kawy jako naparu.
Z Arabii kawa wyruszyła na podbój świata. *W XVI wieku zawędrowała do całego Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej (Coffee - Wikipedia). Piją ją władcy i biedacy – w osmańskim Imperium Turcy pokochali kawę tak bardzo, że w Stambule powstały pierwsze kawiarnie (prawdopodobnie już ok. 1550 r.). Co ciekawe, słowo „kawa” pochodzi z arabskiego qahwah, co pierwotnie oznaczało… wino. Napój z palonych ziaren kawy stał się muzułmańskim substytutem wina zakazanego przez religię, a jego arabska nazwa przylgnęła do niego na stał (Coffee - Wikipedia).
Kawa podbija Europę – od podejrzanego naparu do kawiarni
Do Europy kawa dotarła poprzez kontakty handlowe z Bliskim Wschodem. Na początku Europejczycy podchodzili do czarnego gorzkiego napoju z rezerwą – budził ciekawość, ale i obawy. Dopiero pod koniec XVII wieku kawa zyskała prawdziwą popularność, a pomogli w tym... Polacy! W historii kawy zapisała się Bitwa pod Wiedniem w 1683 roku. Po odparciu Turków, w ich obozie znaleziono setki worków dziwnych ziaren. Austriacy początkowo myśleli, że to pasza dla wielbłądów, ale Jerzy Franciszek Kulczycki – polski szlachcic i dyplomata, który odegrał ważną rolę w oblężeniu – wiedział dobrze, co to za skar (Historia kawy w Europie. Czy to Polacy przekonali kontynent do nowego nałogu? - WielkaHistoria). Legenda głosi, że Jan III Sobieski pozwolił Kulczyckiemu wybrać dowolną rzecz z tureckiego obozu w nagrodę za zasługi, a ten poprosił właśnie o te worki kaw (Historia kawy w Europie. Czy to Polacy przekonali kontynent do nowego nałogu? - WielkaHistoria).

Zdjęcie: Autor nieznany, źródło, Domena publiczna
Kulczycki, który znał smak kawy z podróży po Imperium Osmańskim, wykorzystał okazję. W 1685 roku otworzył w Wiedniu pierwszą kawiarnię – słynną Zur blauen Flasche („Pod Błękitną Butelką” (Historia kawy w Europie. Czy to Polacy przekonali kontynent do nowego nałogu? - WielkaHistoria). Serwował tam napój, do którego przekonywał nieufnych początkowo wiedeńczyków, dodając do gorzkiej kawy miód i mlek (Historia kawy w Europie. Czy to Polacy przekonali kontynent do nowego nałogu? - WielkaHistoria). Można powiedzieć, że wynalazł tym samym kawę po wiedeńsku. Jego kawiarnia stała się sensacją, a kawa zaczęła swoją triumfalną procesję przez Europ (Historia kawy w Europie. Czy to Polacy przekonali kontynent do nowego nałogu? - WielkaHistoria). Wkrótce kawiarnie pojawiły się w kolejnych miastach – w Londynie, Paryżu, Wiedniu – stając się centrami życia towarzyskiego i intelektualnego.
Tak rozpoczęła się europejska kultura picia kawy, choć początkowo napój ten był drogi i dostępny głównie dla elit. Z czasem jednak upowszechnił się wśród wszystkich warstw społecznych. W Polsce pierwsze ziarna kawy również pojawiły się pod koniec XVII wieku (legendy wiążą ten fakt właśnie z odsieczą wiedeńską). Król Jan III Sobieski podobno sam polubił kawę i przyczynił się do jej spopularyzowania na dworze. Pierwsze kawiarnie w Rzeczpospolitej powstały na początku XVIII wieku – najpierw w Gdańsku i Warszawie.

Kawa w świecie – globalna uprawa i wielki biznes
Gdy Europa rozsmakowała się w kawie, rozpoczęła się era globalnej uprawy kawowca. Początkowo Arabowie starali się utrzymać monopol – ziarna eksportowane z portu Mokka w Jemenie były poddawane obróbce, aby uniemożliwić kiełkowanie (parzono je lub podgotowywano). Mimo to holenderskim kupcom udało się przemycić żywe sadzonki. Holendrzy w XVII w. założyli pierwsze plantacje kawy w swoich koloniach – najpierw na Cejlonie, a potem na Jawie (stąd do dziś „java” bywa synonimem kawy). W ślad za nimi poszli Francuzi (kawa pojawiła się na Martynice i w Ameryce Środkowej), a następnie Hiszpanie i Portugalczycy w swoich koloniach.
W efekcie kawowce zadomowiły się w strefie tropikalnej całego świata – od Ameryki Łacińskiej, przez Afrykę, po Azję Południowo-Wschodnią. Dziś uprawia się je w ponad 70 krajach leżących w tzw. „pasie kawowym” (między zwrotnikiem Raka a Koziorożca (Coffee - Wikipedia). Największym producentem kawy jest Brazylia (ok. 30–35% światowej produkcji), kolejnymi są Wietnam, Kolumbia, Indonezja i Etiopi (Coffee - Wikipedia). Kawa stała się globalnym towarem – zielone (niepalone) ziarna kawy to jeden z najważniejszych surowców na światowych giełdach. Globalna wartość rynku kawy sięga setek miliardów dolarów roczni (Coffee - Wikipedia), a miliony ludzi na całym świecie zaczynają dzień od filiżanki małej czarnej.
Niestety, rozwój rynku kawy ma też ciemniejsze strony: wiele plantacji boryka się z ubóstwem, a intensywna uprawa wpływa na środowisko (wycinka lasów pod plantacje, zużycie wody (Coffee - Wikipedia)】. Na szczęście coraz większą wagę przywiązuje się dziś do etycznej i zrównoważonej produkcji kawy – o czym więcej powiemy w części o trendach.
Ciekawostka: Słowo kawa przywędrowało do polszczyzny prawdopodobnie poprzez tureckie kahve, od arabskiego qahwah. Pojawiało się też tłumaczenie jako „kawa arabica” odnoszące się do kawy z Arabii, co z czasem stało się nazwą botaniczną jednego z gatunków kawowca (o tym zaraz).
Rodzaje kawy – gatunki i jakość ziaren
Czy wiesz, że tak jak istnieją różne odmiany winogron dające odmienne wina, tak i kawa kawie nierówna? Różnice zaczynają się już na poziomie botanicznym – mamy różne gatunki kawowca, które rodzą ziarna o odmiennych cechach. Najważniejsze z nich to słynna kawa Arabica oraz kawa Robusta. Ale na tym nie koniec: znaczenie ma także jakość ziaren, sposób ich uprawy i obróbki. Poniżej przyjrzymy się dwóm kluczowym aspektom: gatunkom kawy oraz podziałowi na kawę przemysłową a specialty (rzemieślniczą, świeżo paloną).

Kawa Arabica vs Robusta – dwa główne gatunki
Na świecie istnieje ponad 120 gatunków roślin z rodzaju Coffea, ale do naszej filiżanki trafiają głównie dwa z nich: Coffea arabica (Arabika) i Coffea canephora (Robusta). To 95% światowej produkcji – pozostałe gatunki (jak Liberika czy Excelsa) mają marginalne znaczenie. Czym się różnią te dwa królujące gatunki? Spójrzmy na krótkie porównanie:
| Cecha | Kawa Arabica | Kawa Robusta |
|---|---|---|
| Udział w rynku | ~70% produkcji światowej lavazzausa.com | ~30% produkcji światowej lavazzausa.com |
| Miejsce uprawy | Wyżyny, duże wysokości (Ameryka Płd., Afryka – Etiopia, Kenia; Ameryka Śr. – Kolumbia, Kostaryka) | Niziny i niższe wysokości (Afryka – Uganda, Wietnam, Brazylia) |
| Wygląd ziaren | Ziarna większe, podłużne, lekko spłaszczone, z falistą kreską | Ziarna mniejsze, bardziej okrągłe, z prostą kreską |
| Smak | Delikatny, złożony, często słodkawy, kwiatowy lub owocowy; wysoka kwasowość lavazzausa.com | Mocny, gorzki, ziemisty, mniej złożony; niska kwasowość lavazzausa.com |
| Zawartość kofeiny | Niższa – ok. 1,2–1,5% kofeiny w suchej masie lavazzausa.com | Wyższa – ok. 2–2,7% (nawet dwukrotnie więcej niż Arabica) lavazzausa.com |
| Zawartość cukrów i olejów | Wyższa zawartość cukrów i lipidów (więcej naturalnej słodyczy i aromatu) lavazzausa.com | Niższa zawartość cukrów i olejów (smak bardziej szorstki) lavazzausa.com |
| Odporność | Wrażliwa na choroby, wymaga starannej uprawy; niższe plony | Bardziej odporna (stąd nazwa Robusta), wyższe plony, tańsza w uprawie |
| Zastosowanie | Kawy wysokiej jakości, specialty, single origin, kawy ziarniste premium, espresso, alternatywne metody parzenia | Mieszanki espresso do ekspresu (np. włoskie z domieszką Robusty dla cremy), kawy rozpuszczalne, tańsze mieszanki komercyjne |
Jak widać, Arabica uchodzi za szlachetniejszą – daje ziarna aromatyczniejsze, o łagodniejszym, bardziej złożonym smaku. To ją najczęściej znajdziesz w ofercie kaw specialty i w opisach typu 100% Arabica. Z kolei Robusta ma więcej kofeiny i ostrzejszy smak. W czystej postaci bywa cierpka, ale ma swoje zalety: jest niezastąpiona np. do espresso w stylu włoskim – to właśnie domieszka Robusty w mieszance gwarantuje grubą cremę na espresso. Ponadto robusta jest tańsza, więc stosuje się ją w kawach rozpuszczalnych i masowych.
Warto dodać, że Arabika i Robusta różnią się także genetycznie – Arabika ma 4 zestawy chromosomów (powstała prawdopodobnie wskutek skrzyżowania dwóch innych gatunków kawy w naturze), a Robusta 2 zestawy. Dla nas, konsumentów, ważniejsze są jednak różnice w smaku i działaniu. Jeśli cenisz łagodną, aromatyczną kawę o bogatym bukiecie – wybieraj arabikę. Jeśli potrzebujesz mocnego kopa kofeinowego i nie przeszkadza Ci gorzki posmak – robusta spełni to zadanie. Oczywiście wiele kaw to mieszanki obu gatunków w różnych proporcjach, co pozwala łączyć ich zalety.
Ciekawostka: Kawa Robusta odkryta została dopiero w XIX wieku w Kongu. Dziś dominuje w Wietnamie – ten kraj stał się potęgą kawową opierając uprawy głównie na Robuście. Ziarna robusty mają też zastosowania poza napojami – ze względu na wysoką zawartość kofeiny i taniość bywają składnikiem kosmetyków (np. peelingów) i suplementów diety.
Kawa świeżo palona vs kawa przemysłowa – jakość ma znaczenie
Sam gatunek ziarna to dopiero początek opowieści. Równie ważne jest jaką drogę przeszło ziarno, zanim trafiło do Twojego młynka. Tu dochodzimy do pojęcia kawy specialty (rzemieślniczej) i odróżnienia jej od kawy komercyjnej, masowo produkowanej. Jeśli kiedykolwiek piłeś kawę z małej lokalnej palarni i porównałeś ją z kawą marketową popularnej marki, z pewnością dostrzegłeś różnicę – aromat, świeżość, głębia smaku... Skąd to się bierze?
Kawa specialty (specjalna) to segment najwyższej jakości. Określenie to formalnie dotyczy ziaren, które w profesjonalnej ocenie jakościowej (np. przez Q-graderów) uzyskały ponad 80 punktów na 100 możliwych. W praktyce oznacza to kawy z najlepszych plantacji, zbierane ręcznie, starannie obrobione i świeżo palone w rzemieślniczych palarniach. Taka kawa ma zwykle podany region (a nawet farmę) pochodzenia, odmianę botaniczną, nuty smakowe, datę palenia – to trochę jak wino z konkretnej winnicy z opisem bukietu. Z kolei kawa przemysłowa (masowa) to mieszanki wielu ziaren niższej jakości, często palone na skalę masową i pakowane tak, by długo leżały na półce. Bywa, że są to kawy mocno palone (aż do stopnia french roast lub włoskiego), co maskuje defekty ziaren jednolitą gorzką nutą.
Świeżość palenia jest kluczowa. Kawa tuż po wypaleniu uwalnia setki aromatycznych związków – olejki eteryczne, gazy aromatyczne – które dają wspaniały smak i zapach. Niestety, z czasem ulatniają się one i degradują. Nawet najlepszego ziarna nie uratuje fakt, że było palone rok temu – kawa będzie stara, zwietrzała w smaku. Dlatego palarnie specialty wysyłają kawę krótko po paleniu, a optymalny czas spożycia to zwykle *do kilku tygodni od palenia ( Coffee Basics: Freshness – Counter Culture Coffee). Jak obrazowo pisze jedna z palarni: *„Dla pełni smaku kawę najlepiej zużyć w ciągu 2–4 tygodni od palenia. Stara kawa może być wciąż pijalna, ale brakuje jej tej iskry – świeża kawa rzadko kiedy smakuje nijako” ( Coffee Basics: Freshness – Counter Culture Coffee). Kawa świeżo palona ma więc przewagę, której nic nie zastąpi – intensywny aromat i głębię smaku.
Z kolei produkty kawowe z supermarketu często palone są na długo przed trafieniem do sklepu (nierzadko wiele miesięcy wcześniej) i pakowane próżniowo lub w atmosferze ochronnej. Dzięki temu są „zdatne” do spożycia przez długi czas, ale niestety tracą większość uroku świeżej kawy. Jeśli pijesz taką kawę od lat, możesz nie zdawać sobie sprawy, ile tracisz – do czasu, aż spróbujesz naprawdę świeżo palonych ziaren z rzemieślniczej palarni. Wielu kawoszy wspomina wręcz „moment olśnienia” – pierwszy łyk kawy specialty, po którym zwykła kawa już nie smakuje tak samo.
Na czym polega fenomen rzemieślniczych palarni kawy (takich jak nasza Rzemieślnicza Palarnia Kawy )? Przede wszystkim na pasji i dbałości o detal. Mała palarnia sprowadza ziarna jakości specialty, często wprost od konkretnych plantatorów (nierzadko w modelu direct trade, czyli bezpośrednio, pomijając wielu pośredników). Palenie odbywa się w małych partiach, pod konkretne profile smakowe, często metodą prób i błędów, aż wyciągnie się z ziarna to, co najlepsze. Kawy się nie magazynuje latami – rotuje się zapasy na bieżąco, paląc pod zamówienia. Dzięki temu Ty, jako konsument, dostajesz kawę świeżą, która jeszcze „żyje” aromatem.
Drugą stroną medalu jest cena. Kawy specialty są droższe – płacisz za jakość i pracę włożoną w każde ziarno. Ale jeśli traktujesz kawę nie tylko jak kofeinowy narkotyk, lecz przyjemność i rytuał, inwestycja w dobrą kawę się opłaca. Nawet parzona domowym sposobem, potrafi smakować lepiej niż przeciętne sieciowe espresso z automatu.
W świecie kawy w ostatnich dekadach mówi się o tzw. trzeciej fali kawy – ruchu konsumentów i pasjonatów, którzy podchodzą do kawy jak do wina czy kraftowego piwa, celebrując jej złożoność, różnorodność i terroir. Kawa przestała być anonimowym proszkiem z fabryki, a stała się produktem rzemieślniczym. Dziś segment specialty rośnie w siłę – szacuje się, że stanowi już ok. połowy wartości rynku kawy, mimo że wolumenowo to mniejsza część produkc ( Direct Trade Sourcing Strategies for Specialty Coffee - Syracuse University Whitman School of Management )8. Ludzie są skłonni zapłacić więcej za dobrą kawę z przejrzystym rodowodem.

Na przeciwległym biegunie mamy kawę przemysłową, która wciąż króluje w statystykach ilościowych. Wielkie koncerny kawowe dostarczają tony kawy średniej i niskiej jakości, często w formie mielonej lub rozpuszczalnej, kusząc ceną i wygodą. Nie zrozum mnie źle – taka kawa też ma rację bytu. Każdy pije, co lubi. Jednak jeśli jeszcze nie próbowałeś kawy ziarnistej specialty, świeżo palonej, gorąco zachęcam: zrób ten eksperyment smakowy. Kup paczkę ziarna z rzemieślniczej palarni (koniecznie kawa ziarnista, nie mielona), zmiel tuż przed zaparzeniem i przyrządź ulubioną metodą. Może się okazać, że odkryjesz nowy wymiar smaku i już nie wrócisz do dawnej „szczecińskiej” (czy innej popularnej mielonki ).
Porada: Aby w pełni docenić kawę wysokiej jakości, zawsze miel ziarna bezpośrednio przed parzeniem. Kawa ziarnista długo zachowuje świeżość, ale zmielona wietrzeje błyskawicznie – już po kilkunastu minutach od zmielenia ucieka większość aromatów. Dlatego lepiej kupić mniejszy młynek i całe ziarna niż najdroższy ekspres na kapsułki. W świecie kawy mówi się wręcz, że dobry młynek jest ważniejszy niż ekspres. Równomierne zmielenie zapewnia odpowiednią ekstrakcję – nawet świetny ekspres nie zaparzy dobrze, jeśli ziarna były nierówno, byle jak zmielone (How Does Uniform Particle Size Affect Extraction? | Royal New York). Zatem: kawa ziarnista + porządny młynek żarnowy = sukces.
A skoro o parzeniu mowa, przejdźmy teraz do sztuki, która z ziaren wydobywa to, co najlepsze – do metod przygotowania kawy.
Metody parzenia kawy – od ekspresu po alternatywy
Parzenie kawy to nie tylko czynność, to rytuał mający setki odmian. W zależności od użytego sprzętu i techniki możemy z tych samych ziaren otrzymać zupełnie inne napoje – mocne, oleiste espresso; klarowny, kwiatowy napar z dripa; esencjonalny wywar z tygielka po turecku czy orzeźwiający cold brew. Każdy sposób ma swój urok. Poniżej opisujemy najpopularniejsze metody parzenia kawy, od tych tradycyjnych po tzw. metody alternatywne. Być może znajdziesz tu inspirację, by spróbować czegoś nowego? (A jeśli zechcesz zgłębić temat bardziej praktycznie, zobacz nasz osobny poradnik o metodach parzenia kawy, gdzie krok po kroku opisujemy każdą technikę – idealne miejsce na linkowanie wewnętrzne do takiego artykułu ).
Espresso i ekspres ciśnieniowy
Espresso to serce włoskiej kultury kawowej i baza niezliczonych napojów (cappuccino, latte, americano – wszystko startuje od espresso). Przygotowuje się je w ekspresie ciśnieniowym, który przepuszcza wodę pod wysokim ciśnieniem (ok. 9 barów) przez drobno zmieloną, ubitą kawę. Efekt? Mała porcja (25–30 ml) bardzo intensywnego naparu o aksamitnej cremie na powierzchni. Dobre espresso jest jak esencja kawy: gęste, aromatyczne, z zbalansowaną goryczką, kwasowością i słodyczą.
Parzenie espresso to sztuka precyzji. Liczy się wszystko: odpowiednia kawa do ekspresu (najlepiej świeżo palona, średnio lub ciemniej wypalona, by uzyskać pełnię smaku), dokładny stopień zmielenia (bardzo drobno, konsystencja cukru pudru), właściwe ubicie w kolbie, temperatura wody (~90–95°C) i czas ekstrakcji (około 25 sekund). Jeśli parametry się rozjadą, espresso będzie albo przeekstrahowane (zbyt gorzkie, gdy woda leci za długo lub kawa zmielona zbyt drobno), albo niedoekstrahowane (kwaśne i wodniste, gdy za grubo zmielone lub skrócony czas).
Espresso można robić w ekspresach kolbowych (manualnych) lub automatycznych, które mielą ziarna i same dozują wodę. Automaty są wygodne, ale bariści i kawowi geekowie kochają kolby za większą kontrolę nad procesem. Niezależnie od sprzętu, podstawą jest dobra kawa do ekspresu. Włoska tradycja każe użyć mieszanki z odrobiną robusty dla cremy i mocy, lecz dziś wiele osób przygotowuje espresso z jednorodnych arabik specialty – wtedy wychodzi napar bardziej kwasowy, owocowy. Tutaj już wchodzimy w osobiste preferencje.
Jeśli jesteś miłośnikiem espresso, wiesz jakie to wciągające hobby. Całe godziny można spędzić, kalibrując młynek, testując różne ziarna, bawiąc się w “home baristę”. Ale nawet jeśli nie masz kolbowego La Marzocco w domu, a jedynie prosty ekspres, i tak możesz znacznie poprawić jakość swoich shotów. Używaj świeżych ziaren (pamiętaj: kawa świeżo palona i kawa ziarnista dobrej jakości to podstawa), dbaj o czystość sprzętu, eksperymentuj z ustawieniami mielenia. No i praktyka czyni mistrza – z czasem nauczysz się rozpoznawać idealne 25 sekund, w których rodzi się małe arcydzieło w filiżance.
Ciekawostka: Praw dziwi włosi piją espresso właściwie o każdej porze dnia. Zamawiając we Włoszech caffè dostaniesz po prostu espresso. Co innego cappuccino – tego Włoch po południu nie tknie. Cappuccino to napój śniadaniowy i „po 11:00 nie uchodzi go zamawiać” – zamówienie cappuccino do obiadu to dla Włocha faux pas (Cappuccino After Lunch? All About Coffee Culture in Italy). Ale spokojnie – jako turysta dostaniesz co zechcesz, choć być może kelner uniesie brwi z politowaniem.
Kawiarka (Moka) – mała czarna z kuchennej kafeterki
Kawiarka, zwana też moka pot lub makinetką, to genialny wynalazek Alfonso Bialettiego z 1933 roku, który umożliwił Włochom (i reszcie świata) parzenie mocnej kawy w domu, bez drogiego ekspresu. Ten charakterystyczny aluminiowy czajniczek składa się z trzech części: dolnego zbiorniczka na wodę, lejka z sitkiem na zmieloną kawę i górnego zbiorniczka, do którego wypływa gotowy napar. Parzenie odbywa się na kuchence – podgrzana woda w dolnej części zamienia się w parę, która pod ciśnieniem (ok. 1,5 bar, więc dużo niższym niż ekspres) przeciska się przez kawę w sitku do góry.
Kawa z kawiarki jest mocna, esencjonalna i aromatyczna – nieco przypomina espresso, choć technicznie nim nie jest (niższe ciśnienie, inny profil). Ma odrobinę więcej kofeiny i cięższe body niż przelew, ale brak jej cremy. Idealna do małej czarnej lub jako baza do kaw mlecznych w domu. Proporcja zazwyczaj wychodzi około 1:7 (czyli bardziej skoncentrowana niż typowy przelew).
Jak zaparzyć kawę w kawiarce? To proste: nalej wodę (najlepiej już gorącą) do poziomu zaworka, wsyp średnio zmieloną kawę do sitka (nie ugniataj, tylko wyrównaj), skręć mocno wszystkie części i postaw na średnim ogniu. Gdy usłyszysz charakterystyczne bulgotanie i dźwięk „prychania”, to znak, że kawa gotowa – należy zdjąć kawiarkę z ognia (inaczej kawa się przepali). Wlej do filiżanki i delektuj się. Pro tip: jeśli chcesz cremę jak z espresso, spróbuj Tricku z cukrem: ubij w filiżance odrobinę pierwszych kropel kawy z łyżeczką cukru na kremową pastę, a następnie dolej resztę – Włosi nazywają to cremina i dodają do esp (Cappuccino After Lunch? All About Coffee Culture in Italy)L166.
Kawiarka towarzyszy mi osobiście w niejednej podróży – jest mała, niepotłukąca, a zapewnia porządną dawkę kawy o poranku gdziekolwiek jestem (byle był palnik). To też świetna opcja dla osób lubiących tradycyjny, intensywny smak kawy, ale niemających ekspresu. Pamiętaj tylko, by używać kawy do kawiarki nieco grubiej zmielonej niż do espresso (drobiny wielkości cukru stołowego) i raczej średnio palonej – zbyt ciemna może wychodzić zbyt gorzka.
Metody przelewowe (drip, Chemex, Kalita…)
Przeskoczmy teraz do zupełnie innej bajki smakowej. Metody przelewowe (ang. pour-over) to cały wachlarz technik, w których gorąca woda powoli przesącza się przez warstwę zmielonej kawy na filtrze, skapując do naczynia poniżej. Najpopularniejszym przedstawicielem jest klasyczny drip V60 (szklany lub ceramiczny stożek z rowkami, w który wkładamy papierowy filtr). Inne to Chemex (szklany dzbanek z filtrem, wyglądający jak klepsydra), Kalita Wave (drip o płaskim dnie), Origami dripper i wiele innych akcesoriów uwielbianych przez kawoszy. Choć różnią się kształtem, zasada jest podobna.
Kawa przelewowa, zwana też filtrowaną, charakteryzuje się czystym, klarownym smakiem. Filtr (najczęściej papierowy) zatrzymuje większość olejków i drobnych cząstek, dzięki czemu napar jest przejrzysty, lżejszy w odczuciu (mniej „ciężki” na języku) i bardziej wyeksponowane są subtelne nuty smakowe. Dobra kawa z dripa potrafi zaskoczyć aromatem owoców, kwiatów, czekolady – w zależności od ziarna – i nie jest taka gorzka jak espresso. Ma też zazwyczaj nieco mniej kofeiny niż espresso (choć pijemy jej większą objętość, około 200-250 ml).
Parzenie przelewowe wymaga pewnej wprawy i cierpliwości, ale ma w sobie zen. Jak to się robi? W dripper wkładasz papierowy filtr i przepłukujesz go wodą (to usuwa posmak papieru i ogrzewa naczynie). Wsypujesz kawę – zwykle do V60 daje się od 6 do 7 g kawy na 100 ml wody, czyli np. 18–21 g na ~300 ml naparu. Kawa powinna być średnio zmielona (mniej więcej jak grubszy cukier, konsystencja piasku). Stawiasz dripper na dzbanku lub kubku, zalewasz kawę niewielką ilością gorącej wody (tzw. preinfuzja albo „blooming”) – tyle, by zwilżyć wszystkie ziarna – i czekasz ~30 sekund. Kawa zacznie „kwitnąć” – spieniać się i uwalniać dwutlenek węgla. Potem powoli dolewasz resztę wody okrężnymi ruchami, starając się utrzymać równy poziom w filtrze. Całość parzenia trwa około 3 minut, po czym w filtrze zostają już tylko wilgotne fusy, a w dzbanku czeka pyszna kawa.
Chemex działa podobnie, choć jego grubsze filtry i kształt powodują dłuższą ekstrakcję – kawa z Chemexa bywa jeszcze czystsza, delikatniejsza. Kalita z kolei dzięki płaskiemu dnu i trzem dziurkom spływowym daje nieco inny profil ekstrakcji, bardziej wybaczający błędy w technice zalewania.
Zaletą metod przelewowych jest prostota i kontrola – wystarczy tani dripper, filtry i trochę praktyki, a można uzyskać kawę jakości speciality barista w domu. Wadą – to ręczna metoda, nie zrobisz tego w 30 sekund w biegu. Ale ten rytuał, gdy powoli nalewasz wodę i obserwujesz, jak kawa kapie... Dla wielu osób to wręcz medytacyjne doświadczenie.
Ja osobiście uwielbiam parzyć pour-over rano, kiedy dom jeszcze śpi. Szum czajnika, ten moment skupienia nad kręgiem wody rozlewającym się po zmielonych ziarnach, pierwszy aromat wydobywający się z filtra – czysta przyjemność. A potem ten pierwszy łyk – kawa jest łagodna, a zarazem niesamowicie aromatyczna, czuję np. kwiatowe nuty kenijskiej arabiki czy cytrusową rześkość ziaren z Etiopii. Przelew pozwala naprawdę poznać charakter kawy – różnice między regionami czy obróbką stają się wyraźne.
Porada: Do przelewów używaj wody tuż po zagotowaniu, ale nie wrzątku (idealna temperatura to ok. 92–96°C). Zaopatrz się też w wagę kuchenną i stoper, by kontrolować proporcje i czas – dobra kawa to często matematyczna precyzja. Standardowe proporcje to 1:15 do 1:17 (1 gram kawy na 15–17 gramów wody), ale eksperymentuj wedle smaku. No i lej wodę powoli – gwałtowne zalanie może zbyt mocno rozchlapać kawę po filtrze, zaburzając ekstrakcję.
French press – klasyka zanurzeniowa
French press (prasa francuska) to zapewne znane wielu proste szklane naczynie z tłokiem i metalowym filtrem. Wynaleziony we Francji (choć opatentowany przez Włocha) w XIX w., do dziś pozostaje jednym z najłatwiejszych i najtańszych sposobów na dobrą kawę w domu. Metoda ta różni się od przelewowych tym, że jest to metoda immersyjna – kawa parzy się w całości w wodzie przez pewien czas, a nie jest od razu odfiltrowywana.
Jak zaparzyć kawę we french pressie? W skrócie: wsyp grubo zmieloną kawę (grubość jak gruba sól morska) do dzbanka, zalej gorącą wodą (np. 30 g kawy na 500 ml wody), zamieszaj, nałóż pokrywkę (tłok podniesiony) i odczekaj około 4 minut. Następnie powoli wciśnij tłok w dół – metalowe sitko przeciska się przez napar, oddzielając fusy (które zostają na dnie) od klarownego naparu powyżej. Przelej kawę do filiżanek – gotowe.
Kawa z prasy francuskiej ma pełne body i bogaty smak, ponieważ metalowy filtr nie zatrzymuje olejków ani drobnych cząstek tak dobrze jak papier. W efekcie napar jest mętniejszy, z lekkim osadem (dlatego ostatnich mililitrów lepiej nie wylewać do filiżanki, bo są tam fusy). Moc naparu zależy od proporcji i czasu – standard 4 minuty daje dobrze zbalansowany smak, ale jak zostawisz na 6-8 minut, wyjdzie bardzo mocna (choć ryzykujesz gorycz overekstrakcji). French press świetnie sprawdza się do kaw o czekoladowo-orzechowych nutach, które lubią pełniejsze body.
To także uniwersalne narzędzie: oprócz kawy można w nim łatwo zaparzyć liście herbaty (duży plus, bo tłok zatrzymuje fusy herbaty, dając czysty napar) albo przygotować cold brew (o którym niżej).
French press ma szczególne miejsce w moim sercu, bo to od niego zaczynałem przygodę z kawą specialty. Pamiętam ekscytację, gdy pierwszy raz wcisnąłem tłok i spróbowałem kawy z Etipoii z nutami jaśminu i brzoskwini – byłem zdumiony, że kawa może tak smakować! Prasa stoi u mnie do dziś i służy, gdy chcę zrobić więcej kawy naraz (np. dla gości) bez bawienia się dripperami, albo gdy mam ochotę na coś bardziej treściwego w smaku.
Aeropress – kreatywność w tłoku
W 2005 roku świat kawy zyskał nowy gadżet: Aeropress, wynaleziony przez Alana-Adlera (tak, tego od latających talerzy Aerobie). Wygląda jak duża strzykawka z tłokiem i cylindrem, do którego wkłada się filtr. Aeropress to urządzenie hybrydowe – łączy zalety metody immersyjnej i ciśnieniowej. Zasada: kawa parzy się chwilę z wodą w zamkniętym cylindrze, a potem przeciskamy ją tłokiem przez mały papierowy filtr wprost do kubka. Ciśnienie wytwarzane siłą rąk nie jest duże ( ~0,5-1 bar), ale zawsze coś – pozwala szybciej wyekstrahować kawę.
Najfajniejsze w Aeropressie jest to, że… nie ma jednego „słusznego” sposobu jego używania. Można bawić się proporcjami, temperaturą, czasem, techniką odwróconą (inverted) itp. Istnieją nawet Mistrzostwa Świata Aeropress, gdzie bariści prezentują wymyślne przepisy. Generalnie Aeropress pozwala uzyskać bardzo czysty i jednocześnie pełny smak przy niewielkiej porcji naparu (zwykle 150–200 ml). W zależności od przepisu można zrobić coś na kształt skoncentrowanego „espresso” (choć to umowne określenie), jak i lżejszą kawę przelewową.
Przykładowy prosty przepis: 15 g średnio-drobno zmielonej kawy, 230 g wody o temp. ~85°C, metoda odwrócona (tzn. tłok na dole, cylinder do góry nogami żeby nic nie przeciekało). Zalewasz kawę całą wodą, mieszasz 10 sekund, zakładasz wieczko z filtrem, po 1 minucie odwracasz Aeropress nad kubek i powoli przeciskasz przez ~30 sekund. Taka kawa jest zbalansowana, klarowna i aromatyczna. Inna szkoła: dać mniej wody, drobniej zmielić i przeciskać wolno – wtedy wyjdzie napar mocniejszy, bardziej syropowaty.
Aeropress jest ultra przenośny i wybacza błędy, dlatego kochają go podróżnicy i domorośli eksperymentatorzy. Sam nieraz zabierałem go w góry – plastikowy cylinder nic nie waży, a poranna kawa na szlaku z Aeropressu to prawdziwy luksus. Sprzątanie też jest bajecznie proste: wyrzucasz „puck” z ubitych fusów do śmieci i płuczesz urządzenie.
Jeśli lubisz bawić się kawą, Aeropress da Ci mnóstwo frajdy. A jeśli wolisz trzymać się sprawdzonych metod – no cóż, Aeropress może smakować podobnie do French pressa lub przelewu w zależności od techniki, więc nie jest obowiązkowym zakupem. W każdym razie stanowi ciekawy element kawowego świata, pokazujący, że parzenie kawy to również kreatywność i zabawa.
Cold brew – kawa na zimno (i cierpliwość)
Na upalne dni albo dla tych, którzy preferują łagodniejszą kwasowość, idealnym rozwiązaniem jest cold brew, czyli kawa „parzona” na zimno. W cudzysłowie, bo właściwie to nie parzenie, a maceracja – zmielona kawa zalana zimną wodą i pozostawiona na wiele godzin, by wyciągnęła z siebie wszystko to, co dobre (i kofeinowe).
Klasyczny przepis na cold brew: grubo zmiel kawę (nawet grubiej niż do french pressa), wsyp do słoja lub dzbanka, zalej zimną filtrowaną wodą w proporcji ok. 1:5 (np. 100 g kawy na 500 ml wody, jeśli chcesz koncentrat do rozcieńczania, albo 1:8 dla gotowego napoju), zamieszaj i wstaw do lodówki na 12 do 16 godzin. Po tym czasie przefiltruj przez filtr papierowy lub bardzo drobne sitko, by oddzielić fusy. Otrzymany ekstrakt kawowy jest gotowy do picia – najlepiej podawać schłodzony, z kostkami lodu. Można go też rozcieńczyć wodą lub mlekiem wedle upodobań.
Czym różni się cold brew od zwykłej kawy? Smakiem i kwasowością. Kawa parzona na zimno jest zaskakująco słodka i gładka – zimna woda wyciąga mniej kwasowości i gorzkich tanin, dzięki czemu cold brew bywa pozbawione typowej kawowej goryczki. Pojawiają się za to nuty czekolady, orzechów, czasem owoców, ale w wydaniu bardziej „kompotowym”. Dla niektórych to najpyszniejsza forma kawy, dla innych może wydawać się płaska – kwestia gustu. Pewne jest natomiast, że cold brew zawiera dużo kofeiny. Długi kontakt zimnej wody z kawą powoduje wyciągnięcie sporej dawki kofeiny – często wyższej niż w filiżance espresso.
W moim domu latem zawsze stoi dzbanek cold brew w lodówce. Jest genialne do kaw mrożonych – wystarczy dodać lód, syrop, trochę mleka i mamy orzeźwiający napój na lato, bez potrzeby zaparzania espresso na gorąco. A co najważniejsze – przygotowuję raz, a mam zapas na 2-3 dni. To taki kawowy meal-prep.
Jeśli nie próbowałeś – koniecznie spróbuj tej metody w cieplejsze dni. Możesz też poeksperymentować z cold brew nitro (nasycanie azotem, aby uzyskać efekt „piwnej” piany – niektóre kawiarnie to serwują) albo z japońską kawą mrożoną (parzysz gorącą kawę prosto na lód, przez co szybko się schładza – dzięki temu zachowuje więcej aromatów niż cold brew, ale jest gotowa od razu).
Tradycyjna kawa po turecku (ibrik)
Na koniec nie możemy pominąć jednej z najstarszych metod, wciąż popularnej w Turcji, na Bliskim Wschodzie czy w Grecji: kawy po turecku, znanej też jako arabica lub ibrik (od nazwy naczynia). Dżezwa (cezve) to mały miedziany lub mosiężny tygielek z długą rączką. Przygotowanie takiej kawy polega na zagotowaniu bardzo drobno zmielonej kawy (mielonej niemal na pył) razem z wodą, często z dodatkiem cukru i kardamonu.
Jak to wygląda: wsypuje się łyżeczkę kawy na każdą filiżankę do tygielka, dodaje cukier (jeśli ma być słodka – Turk kahvesi bywa bardzo słodka) i odrobinę przypraw (np. kardamon). Zalewa zimną wodą i stawia na wolnym ogniu. Kiedy kawa się podgrzewa, zaczyna pienić – tu ważna uwaga: nie wolno dopuścić do wykipienia. Gdy piana wzbiera do krawędzi tygielka, zdejmujemy go na moment z ognia, mieszamy lub tylko czekamy aż opadnie, po czym znów stawiamy na ogniu. Czynność powtarza się 2–3 razy (tradycyjnie kawa po turecku trzykrotnie "zawraca"). Następnie rozlewa się kawę do malutkich filiżanek, starając się rozdzielić powstałą gęstą piankę po równo. Fusy opadają na dno filiżanki – nie są filtrowane, dlatego kawę pije się powoli, by ich nie mącić.
Taki napar jest bardzo mocny, gęsty i aromatyczny. Ma konsystencję niemal likieru kawowego, a dzięki cukrowi i przyprawom smakuje jak deser. Oczywiście można parzyć „po turecku” bez cukru, ale tradycyjnie dodaje się go sporo – to kawa, która ma być małą słodką przyjemnością. Mówi się, że idealna turecka kawa powinna być „czarna jak noc, słodka jak miłość i gorąca jak piekło”.
Kultura turecka każe tę kawę serwować często ze szklaneczką wody i turecką słodyczą (lokum). A na Bałkanach panie wróżą z osadu kawowego na dnie filiżanki – więc nie zdziw się, gdy ktoś po wypiciu odwróci filiżankę do góry dnem na spodeczek, by fusy spłynęły i utworzyły wzory do wróżenia.
W Polsce kawa po turecku bywa mylona z zalewajką (czyli zmielona kawa zalana wrzątkiem w szklance bez filtrowania). Ta ostatnia, popularna kiedyś w PRL metoda, to dość prymitywna wersja – fusy pływają po zębach. Prawdziwa kawa po turecku wymaga właśnie tygielka i odpowiedniego procesu. Jeśli chcesz spróbować w domu, zaopatrz się w dżezwę (można kupić online) i ultradrobną kawę – zmielenie w młynku ręcznym może być trudne, lepiej kupić od razu zmieloną do tureckiej (niektóre sklepy z kawą mielą na życzenie pod tygielek).

Wpływ kawy na zdrowie – fakty i mity
Przy tak ogromnej popularności kawy nie dziwi, że przez lata narosło wokół niej wiele mitów zdrowotnych. Jedni twierdzą, że kawa szkodzi – sercu, żołądkowi, że wypłukuje magnez i odwadnia. Inni – że to cudowny eliksir, pełen przeciwutleniaczy, wydłużający życie. A jak jest naprawdę? Nauka, szczególnie w ostatnich latach, dość intensywnie badała wpływ kawy na zdrowie. Mamy już całkiem solidne dane, żeby oddzielić fakty od uprzedzeń. Oto główne wnioski:
Kawa a długowieczność i choroby przewlekłe
Coraz więcej badań sugeruje, że umiarkowane picie kawy może być korzystne dla zdrowia. Brzmi zaskakująco? A jednak. Meta-analiza 2017 roku obejmująca prawie 220 różnych badań wykazała, że osoby pijące kawę mają statystycznie mniejsze ryzyko wielu chorób i rzadziej umierają w danym okresie niż ab (Health Benefits of Coffee | Rush)53-L261. Przykładowo: pijący kawę mieli o 17% niższe ryzyko przedwczesnego zgonu z jakiejkolwiek przyczyny oraz o 19% niższe ryzyko zgonu z powodu chor (Health Benefits of Coffee | Rush)53-L260. Brzmi imponująco, prawda? To oczywiście dane uśrednione – kawa to nie magiczna szczepionka, ale wydaje się, że jej regularne, rozsądne spożycie koreluje z lepszym stanem zdrowia.
Inne duże badania wskazują, że kawa może chronić przed niektórymi chorobami. Przykładowo, analizując nawyki ponad 100 tysięcy osób przez kilkanaście lat, zauważono, że u tych, którzy zwiększyli spożycie kawy o co najmniej jedną filiżankę dziennie, ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2 spad (Health Benefits of Coffee | Rush)61-L269】. Z kolei zmniejszenie spożycia kawy wiązało się ze wzrostem ryzyka (Health Benefits of Coffee | Rush)63-L269. To sugeruje, że pewne związki obecne w kawie (prawdopodobnie polifenole i przeciwutleniacze) poprawiają metabolizm glukozy. Co ciekawe, jeśli ktoś już ma cukrzycę, kofeina może podnosić poziom cukru we krwi po (Health Benefits of Coffee | Rush)71-L278 – więc tu uwaga, w takich przypadkach lepsza może być kawa bezkofeinowa.
Kawa zdaje się też mieć pozytywny wpływ na wątrobę – liczne prace wykazały, że u kawoszy rzadziej występuje marskość wątroby i niektóre nowotwory wątroby. Podejrzewa się, że kawa pomaga ograniczać stan zapalny i gromadzenie tłuszczu w wątrobie. Narodowy Instytut Raka w USA podał, że osoby pijące 3–4 filiżanki dziennie mają niższe ryzyko śmierci z powodu chorób (9 Reasons Why (the Right Amount of) Coffee Is Good for You)L27-L34.
Bogactwo przeciwutleniaczy i ochrona przed nowotworami
Kawa jest pełna różnorodnych związków chemicznych – nie tylko kofeiny. Znajdziemy w niej polifenole (np. kwas chlorogenowy) o działaniu antyoksydacyjnym, diterpeny (kafestol, kafeol) oraz witaminy i minerały w śladowych ilościach. Dla wielu ludzi kawa jest największym źródłem antyoksydantów w diecie – paradoksalnie może przewyższać pod tym względem nawet warzywa i owoce (co oczywiście nie znaczy, że zastąpi sałatkę ).
Badania sugerują, że regularne spożycie kawy wiąże się z niższym ryzykiem niektórych nowotworów, m.in. wątroby, endometrium, prostaty, a być może tak (Coffee - The Nutrition Source)164-L172. Mechanizmy nie są do końca jasne, ale polifenole z kawy mogą ograniczać stres oksydacyjny, stan zapalny i hamować rozwój komórek rakowych w modelach labora (Coffee - The Nutrition Source) (Coffee - The Nutrition Source)139-L147. Kofeina z kolei być może utrudnia komórkom nowotworowym namna (Coffee - The Nutrition Source)141-L147. Oczywiście kawa to nie „lek na raka”, ale statystycznie kawosze nieco rzadziej chorują na niektóre nowotwory niż osoby stroniąc (Coffee - The Nutrition Source)168-L172. Ciekawa historia wydarzyła się kilka lat temu w Kalifornii – pewien sąd nakazał umieszczać na opakowaniach kawy ostrzeżenie przed rakiem ze względu na obecność akrylamidu (substancji powstającej przy paleniu ziaren). Decyzja spotkała się z dużą krytyką naukowców, którzy wskazywali, że potencjalna szkodliwość akrylamidu jest znikoma w porównaniu z **udowodnionymi korzystnymi efektami pic (Coffee - The Nutrition Source)164-L172. Ostatecznie z tego ostrzeżenia zrezygnowano, a kawę oficjalnie uznano za bezpieczną.
Kawa a serce i układ krążenia
Przez lata panowało przekonanie, że kawa szkodzi sercu – bo przyspiesza tętno, podnosi ciśnienie. Tymczasem nowsze duże badania obalają ten czarny PR. Umiarkowane picie kawy (2-4 filiżanki dziennie) nie zwiększa ryzyka nadciśnienia ani chorób serca u zdrowych osób. Wręcz przeciwnie, jak wspomniano, notuje się niższą śmiertelność z powodu chorób sercowo-nac (Health Benefits of Coffee | Rush)253-L260. Kofeina co prawda podnosi ciśnienie, ale zazwyczaj tylko na krótko i organizm osób pijących kawę codziennie adaptuje się do tego efektu.
Co z arytmią? Tu też oddech ulgi: duże badanie kohortowe z 2022 roku wykazało, że osoby pijące 2-3 kawy dziennie miały rzadziej diagnozowane zaburzenia rytmu serca niż (Drinking coffee linked to healthier hearts and longer lives)†L31-L34. Wyjątkiem mogą być osoby szczególnie wrażliwe – u niektórych nadmiar kofeiny może wywoływać np. migotanie przedsionków, ale to indywidualne przypadki. Ogólnie kawa nie zwiększa ryzyka arytmii populacyjnie.
Cholesterol – tu warto wiedzieć, że kawa zawiera wspomniane diterpeny (kafestol i kahweol), które mogą podnosić poziom cholesterolu LDL. Ale uwaga – te substancje zostają w dużej mierze odfiltrowane przez papier. Czyli kawa filtrowana jest bezpieczna dla cholesterolu, natomiast kawa nie filtrowana (np. z french pressu czy po turecku) pity w dużych ilościach może nieco podbić cholesterol. Jeśli masz wysoki cholesterol, a pijesz litry kawy z french pressa dziennie, rozważ przejście na filtry papierowe lub espresso (w ekspresie ciśnieniowym też działają metalowe filtry, ale napar jest mniejszy). Jednak dla większości ludzi to drobiazgi.
Kawa a mózg – Parkinson, Alzheimer, nastrój
Wiele wskazuje na to, że kawa ma neuroprotekcyjne działanie. U regularnie pijących kawę obserwuje się mniejsze ryzyko rozwoju choroby P (Health Benefits of Coffee | Rush)278-L285. Kofeina prawdopodobnie działa ochronnie na neurony produkujące dopaminę. Co więcej, u osób już chorych na Parkinsona kofeina może łagodzić objawy – badanie z 2012 roku pokazało poprawę kontroli ruchów u pacjentów po podaniu kofeiny odpowiadającej 2 filiżankom kawy (Health Benefits of Coffee | Rush)278-L285.
W przypadku choroby Alzheimera i ogólnie demencji, dane też są obiecujące. Niektóre badania sugerują, że umiarkowane picie kawy w średnim wieku wiąże się z mniejszym ryzykiem otępienia n (Health Benefits of Coffee | Rush)279-L288. Mechanizmy mogą wynikać z działania przeciwzapalnego kawy oraz wpływu kofeiny na funkcje poznawcze. A skoro mowa o poznaniu – kofeina poprawia koncentrację, czujność i nastrój (co chyba każdy odczuł). W małych dawkach działa jak nootrop – wyostrza umysł, zwiększa uwagę. Oczywiście nadużycie kofeiny da efekt odwrotny: rozkojarzenie, nerwowość.
Czy kawa pomaga na depresję? Pewne duże analizy wykazały, że osoby pijące 4 lub więcej filiżanek kawy dziennie miały o ok. 20% niższe ryzyko depresji niż te, które nie p (9 Reasons Why (the Right Amount of) Coffee Is Good for You)†L27-L34. Trudno jednak powiedzieć, czy to bezpośredni wpływ biologiczny (kofeina i dopamina? antyoksydanty?) czy cechy stylu życia. Niemniej – wielu z nas przyzna, że filiżanka kawy potrafi poprawić humor i dodać energii do działania, szczególnie w ponure poranki.











Dodaj komentarz