Czy w czasach drożejącej kawy ktoś naprawdę próbował zaparzyć „kawę” z prażonego ryżu? W naszym artykule sprawdzamy,...
Rodzinna pasja do kawy z serca Polski od 2014 roku
Od etiopskich legend do ekspresu: kawa ziarnista i jej niezwykła historia - część II
Ile kawy pić? Jaka dawka jest bezpieczna?
Wszystko wskazuje na to, że umiarkowane spożycie to klucz. Najczęściej podawana bezpieczna dawka kofeiny dla dorosłego to do 400 mg dziennie, co odpowiada mniej więcej 4-5 filiżankom zwykłej kawy (8 oz, (Coffee - The Nutrition Source)118-L126. Taką dawkę uznaje się za niepowodującą negatywnych skutków u większości populacji. Oczywiście są osoby wrażliwsze, którym i jedna kawa zaszkodzi (np. wywoła lęk, bezsenność), a są tacy co i 6 espresso „przyjmą” bez większego problemu. Genetyka ma tu swój udział – istnieją warianty genów odpowiadających za metabolizm kofeiny, które sprawiają że dana osoba rozkłada kofeinę wolniej lub szybciej. Dlatego tolerancja na kawę jest bardzo indywidualna.
Jeśli jednak trzymasz się 3-4 filiżanek dziennie rozłożonych w czasie (powiedzmy 300-400 ml w sumie, albo kilka espresso), prawdopodobnie korzystasz z profili zdrowotnych kawy, nie narażając się na negatywy. Co innego, gdybyś wypijał 10 kubków – wtedy mogą pojawić się kłopoty ze snem, rozdrażnienie, skoki ciśnienia itp.
Kawa a ciąża: Kobietom w ciąży zaleca się ograniczyć kofeinę do maks 200 mg dziennie (czyli góra 2 filiżanki), bo nadmiar może zwiększać ryzyko powikłań (choć umiarkowane spożycie prawdopodobnie jest bezpieczne, to lepiej dmuchać na zimne). Także karmiące mamy powinny uważać – kofeina przenika do mleka i może rozdrażnić malucha.
Kawa a nawodnienie: Kofeina działa lekko moczopędnie, ale w ilościach jakie dostarczamy pijąc kawę, efekt ten jest zrównoważony płynem w filiżance. Badania pokazały, że umiarkowane picie kawy nie powoduje odwodnienia. Mimo wszystko, dobrze jest wypić szklankę wody do mocnej kawy – nie bez powodu we Włoszech do espresso dostaniesz małą wodę, by przepłukać usta i uzupełnić płyny.
Możliwe skutki uboczne i przeciwwskazania
Nie ma róży bez kolców – kawa również ma kilka potencjalnych minusów:
Nerwowość i bezsenność – zbyt dużo kofeiny lub picie jej późno w ciągu dnia może zaburzyć sen i powodować niepokój. Jeśli masz problemy z zasypianiem, postaraj się nie pić kawy po południu (kofeina utrzymuje się we krwi wiele godzin). Są osoby bardzo wrażliwe, którym nawet poranna kawa skraca nocny sen – one niestety muszą rozważyć ograniczenie lub przejście na bezkofeinową.
Refluks i zgaga – kawa (szczególnie na czczo) u niektórych pobudza wydzielanie kwasu żołądkowego i może nasilać objawy refluksu. Jeśli męczy Cię zgaga, spróbuj kawy z mlekiem (tłuszcz spowalnia opróżnianie żołądka) lub wybieraj mniej kwasowe odmiany/ciemniejsze palenie. Możesz też przerzucić się na cold brew – jest mniej kwaśne, więc bywa lepiej tolerowane przy refluksie.
Szybsze bicie serca, skoki ciśnienia – szczególnie u osób, które rzadko piją kawę, mocna dawka kofeiny może chwilowo podnieść ciśnienie i wywołać palpitacje. U stałych bywalców kawiarni efekt ten jest słabszy. Jeśli masz niekontrolowane nadciśnienie, lekarz może zalecić ograniczenie kawy. Ogólnie jednak, u osób z nadciśnieniem dobrze leczonym kawa nie jest zakazana (byle nie pić wiader espresso naraz).
U niektórych: bóle głowy – ciekawostka: kofeina bywa składnikiem leków na migrenę, bo zwęża naczynia, ale odstawienie kofeiny może też wywołać ból głowy u nałogowych kawoszy (tzw. ból z odstawienia). Kluczem jest tu stałość – jeśli pijesz codziennie, nagły brak może zaowocować tępycm bólem głowy. Wtedy najlepszym „lekarstwem” jest… filiżanka kawy.
Podsumowując: dla większości zdrowych dorosłych kawa jest bezpieczna, a nawet korzystna, gdy pita z umiarem. To nie znaczy, że każdy ma ją pić na siłę – jeśli jej nie lubisz lub masz przeciwwskazania, nie musisz. Ale jeśli pijesz z przyjemnością – możesz to robić (prawie) bez poczucia winy.
Pamiętajmy tylko, że mówimy tu o samej czarnej kawie lub z dodatkiem odrobiny mleka. Kaloryczna bomba w postaci dużego latte z syropem karmelowym i bitą śmietaną to już deser, nie „lecznicza” kawa. Taka rozpusta raz na jakiś czas oczywiście nie zaszkodzi, ale codziennie to co najwyżej sylwetce.
Porada: Jeśli masz wrażliwy żołądek lub chcesz ograniczyć kofeinę, a nie chcesz rezygnować ze smaku kawy, spróbuj kawy bezkofeinowej dobrej jakości. Procesy dekofeinizacji są dziś dopracowane – metodą Swiss Water czy CO₂ można usunąć kofeinę, zostawiając sporo smaku. Taka kawa ma ok. 97% mniej kofeiny, więc możesz cieszyć się wieczornym cappuccino bez ryzyka zarwania nocy.
Kawa w kulturze – zwyczaje i ciekawostki z różnych stron świata
Kawa to nie tylko napój, to zjawisko kulturowe. Towarzyszy nam w chwilach zadumy i w trakcie spotkań towarzyskich. Stała się inspiracją dla literatów, bywalczynią politycznych salonów i pretekstem do spotkań od Nowego Jorku po Tokio. Przyjrzyjmy się, jak kawa wpisała się w różne kultury i obyczaje picia.
Kawa w liczbach – kto pije najwięcej?
Zanim o obyczajach, rzut oka na statystyki. Największymi kawoszami na świecie są Skandynawowie. Przeciętny Fin wypija rocznie równowartość 12 kg kawy (to absolutny rekord)pmc.ncbi.nlm.nih.gov. Tuż za Finlandią plasują się Norwegowie (~10 kg), Islandczycy (~9 kg), Duńczycy (~8,7 kg)pmc.ncbi.nlm.nih.gov. Dla porównania, przeciętny Polak konsumuje około 3 kg kawy roczniepmc.ncbi.nlm.nih.gov. Wychodzi na to, że mieszkaniec Finlandii pije cztery razy więcej kawy niż mieszkaniec Polski! Skąd takie różnice? Być może klimat – długie, ciemne zimy sprzyjają piciu kolejnych kubków, by dodać sobie energii i poprawić nastrój. W Finlandii funkcjonuje wręcz żart, że przerwa na kawę to święte prawo pracownika – i faktycznie, fika (o której za moment) w krajach nordyckich to instytucja.
Polacy także kochają kawę – 3 kg na osobę rocznie przekłada się na ok. 1–2 filiżanki dziennie. Mimo to, jeszcze w latach 90. królowała u nas herbata, a kawa była częściej okazjonalna. Dziś kawa jest napojem numer jeden Polaków na dobry początek dnia, wyprzedzając herbatę. Coraz więcej osób zwraca uwagę na jakość – rośnie popularność kaw świeżo palonych, kawiarni specialty, ekspresów ciśnieniowych w domach. Polska co prawda nie ma tak silnej tradycji kawowej jak Włochy czy Turcja, ale nadrabiamy zaległości i tworzymy własną kulturę picia kawy.
Włoskie espresso, amerykański drip
Kultura kawy na świecie przybiera różne formy. Włochy słyną z kultu espresso – małe, na szybko, przy barze. Włosi mają swoje żelazne zasady: cappuccino tylko do śniadania (najpóźniej do 11:00, potem „nie wypada”walksofitaly.com), po południu pija się już samo espresso (ewentualnie macchiato, czyli z odrobiną mlecznej pianki). Włoch wejdzie do baru, rzuci „Un caffè, per favore”, wychyli espresso jak gdyby shot i za dwie minuty już go nie ma. Picie kawy to szybki rytuał w ciągu dnia, często na stojąco – zresztą przy barze espresso kosztuje mniej niż przy stoliku. Co ciekawe, we Włoszech mało kto ma w domu ekspres ciśnieniowy – zamiast tego jest kawiarka (mokę znajdziesz w niemal każdej włoskiej kuchni).
Francja i Austria z kolei to tradycje kawiarni literackich. Paryską kawiarnię wyobrażamy sobie jako miejsce, gdzie pisarz sączy cafe au lait patrząc na ulicę, lub artysta dyskutuje przy café noir. W Wiedniu kawiarnie to instytucja kultury – z marmurowymi stolikami, kelnerami w kamizelkach i atmosferą do czytania gazety. W menu wiedeńskiej kawiarni znajdziesz dziesiątki pozycji: kleiner Schwarzer, grosser Brauner, Melange, Einspänner... Austriacka terminologia kawowa jest bogata, choć większość to wariacje espresso z różną ilością wody, mleka, bitej śmietany. Einspänner np. to mocna czarna kawa podana w szklance ze sporą czapą bitej śmietany – nazwa pochodzi od dorożkarzy, którzy popijali taką kawę podczas oczekiwania na kurs, a bita śmietana utrzymywała kawę długo gorącą.
Turcja, świat arabski i Bałkany – tutaj króluje omawiana kawa po turecku. Picie takiej kawy to często ceremoniał gościnności. Gospodarz podając małą filiżaneczkę gęstej, słodkiej kawy wyraża szacunek dla gościa. W krajach arabskich do kawy dodaje się kardamonu, co nadaje jej wyjątkowy aromat. Arabskie przysłowie mówi: „Kawa powinna być czarna jak noc, gorąca jak ogień i słodka jak miłość”. Na Bliskim Wschodzie kawę pija się często grupowo, długo biesiadując, a dolewką (których zwyczajnie jest wiele) zajmuje się najmłodszy uczestnik spotkania.
Etiopia – tu picie kawy urosło wręcz do rytuału o znaczeniu społecznym i duchowym. Tradycyjna etiopska ceremonia kawowa trwa ponad godzinę. Zielone ziarna są najpierw prażone na patelni na oczach gości (roztaczając oszałamiający zapach), potem ręcznie utłukiwane w moździerzu, następnie kawa jest trzykrotnie zaparzana w glinianym dzbanie jebena i rozlewana do małych czarek. Ceremonii towarzyszy palenie kadzidła, rozmowy i wspólne spędzanie czasu. To ważny rytuał gościnności i wspólnoty – odmowa picia kawy jest wręcz nietaktem, bo oznacza odrzucenie towarzystwaen.wikipedia.org. Etiopskie powiedzenie głosi, że podczas tej ceremonii ludzie zbliżają się do siebie sercami i dzielą błogosławieństwa.
Skandynawska „fika” – w Szwecji i sąsiednich krajach istnieje piękna tradycja fika, czyli przerwy na kawę i coś słodkiego. Ale fika to coś więcej niż przerwa – to niemal filozofia życia. Szwedzi wierzą, że trzeba codziennie znaleźć czas, by usiąść z przyjaciółmi lub kolegami z pracy przy filiżance kawy i porozmawiać o czymś niezwiązanym z pracą. Fika ma budować relacje i dbać o dobrostan psychiczny. To niemal świętość – nawet w korporacjach w Szwecji zaplanowane są przerwy na fikę. Tradycyjnie do kawy podaje się cynamonową bułeczkę (kanelbulle) lub inne wypieki. „Nie można być zbyt zajętym na fikę” – mówią Szwedzi. Ten zwyczaj tak dobrze robi na atmosferę, że podobno nawet Volvo zatrzymuje linie produkcyjne na czas fikiswedishfood.comswedishfood.com. Słowo fika wywodzi się z odwrócenia sylab słowa kaffi (dawne słowo na kawę)swedishfood.com. Dziś jest to synonim przyjemnej przerwy. Może i my powinniśmy zaadaptować więcej „fika momentów” w naszym dniu?
USA – Amerykanie długo byli znani z picia kawy filtrowanej „przelewowej” w litrowych kubkach. Tzw. diner coffee – słaba kawa serwowana z dzbanków w przydrożnych barach, którą dolewa ci kelnerka pytając „refill honey?” – to element amerykańskiego folkloru. Jednak od lat 90. wraz z ekspansją kawiarnio-sieciówek (Starbucks et consortes) i modą na kawy speciality, Stany Zjednoczone przeżyły kawową rewolucję. Dziś w dużych miastach USA znajdziemy wyrafinowane kawiarnie third-wave serwujące trendy typu single-origin drip, flat white, nitro cold brew itp. Ciekawostką w USA jest też rozwój kultury kawiarni jako miejsc coworkingowych – wiele osób spędza pół dnia z laptopem przy latte w Starbucksie.
Japonia – chociaż herbaciane ceremonie są tam tradycyjne, Japończycy pokochali kawę. Mają nawet swoje unikalne zwyczaje – np. puszkowaną kawę z automatów, dostępną na każdym rogu ulicy (zarówno cold brew, jak i słodkie latte – zarówno zimne, jak i ciepłe puszki!). W Japonii kwitnie też fach parzenia metodami alternatywnymi – drip i siphon zostały doprowadzone do rangi sztuki (japońskie dripy Hario V60 podbiły przecież świat). Istnieją też kissaten – tradycyjne japońskie kawiarenki z retro klimatem, gdzie parzy się kawę z namaszczeniem.
Australia i Nowa Zelandia – tam narodził się słynny flat white, czyli kawa z mlekiem podobna do latte, ale mniejsza i z bardziej aksamitną mikropianką. Kawa jest tam ogromnie popularna, a mieszkańcy dumni z lokalnych palarni i kawiarenek. Co zabawne, globalne sieciówki nie miały tam łatwo – Starbucks musiał zamknąć większość lokali w Australii, bo przegrał z lokalną sceną kawową (Australijczycy uznali jego kawę za kiepską). Można powiedzieć, że Aussie są kawowymi snobami w pozytywnym sensie.
Kawa jako społeczny katalizator
Od wieków kawiarnie stanowiły miejsca spotkań ludzi różnych stanów i poglądów. Już w XVII-wiecznej Anglii kawiarnie zyskały miano „uniwersytetów dla każdego” – tam dyskutowano politykę, interesy, idee oświeceniowe. W kawiarni rodziła się prasa – gazety były tam czytane i kolportowane. W rewolucyjnej Francji kawiarnie były wylęgarnią buntowników (słynne Café Procope w Paryżu gościło Diderota, Voltaire’a, a nawet młodego Napoleona). W Polsce w XX-leciu międzywojennym literaci przesiadywali w kawiarniach Warszawy i Lwowa, tworząc historię literatury przy kawiarnianym stoliku.
Kawa stała się też elementem gościnności. W wielu kulturach nie podać gościowi kawy to afront. W krajach arabskich odmawianie kolejnych dolewek może być niegrzeczne (zwyczajowo pije się trzy filiżanki – pierwsza dla gościnności, druga dla przyjemności, trzecia „za pamięć”). W Etiopii dopóki gospodyni nie zakończy ceremonii, gość powinien pić, ile mu nalała. W Turcji przy powitaniach biznesowych podanie słodkiej kawy łagodzi atmosferę. U nas, w Polsce, też utarło się, że rozmowa przy kawie to coś więcej niż przy herbacie – „chodź, zrobię kawę” oznacza zaproszenie do dłuższej pogawędki.
Kawa bywała też powodem sporów religijnych. Gdy pojawiła się w Europie, niektórzy duchowni potępiali ją jako „napój muzułmanów”. Legenda głosi, że papież Klemens VIII w XVI w. sam spróbował kawy, po czym miał powiedzieć: „Ten szatański napój jest tak smaczny, że szkoda by było zostawić go tylko niewiernym. Ochrzczę go, aby nie był grzechem.” – i w ten sposób symbolicznie „zatwierdził” picie kawy przez chrześcijan. W krajach muzułmańskich zresztą też miewała problemy – np. w Imperium Osmańskim niekiedy władcy zakazywali kawy obawiając się, że kawiarnie to siedliska knowań przeciw sułtanowi.
Kawa jest zatem pełna sprzeczności: jednoczy ludzi przy stoliku, a jednocześnie bywała zakazywana; pobudza do działania, ale i do dyskusji; jest taka sama (czarna) na całym świecie, a jednak pita tak różnie i z różnymi znaczeniami. To właśnie czyni ją tak fascynującą!
Ciekawostka: Słynne hasło „Dobroć, z jaką witamy gościa, poznasz po tym, jaką kawę mu podamy” znajduje potwierdzenie w badaniach socjologicznych. Gospodarze podający gościom droższą, lepszą kawę byli postrzegani jako bardziej serdeczni. Wygląda na to, że w relacjach międzyludzkich kawa pełni rolę „języka troski” – drobny gest, a buduje pozytywne wrażenie.
Trendy w branży kawowej – co nowego piszczy w ziarnach?
Branża kawy nie stoi w miejscu – przeciwnie, w ostatnich latach przechodzi prawdziwą rewolucję. Nowe trendy pojawiają się zarówno po stronie upraw i produkcji, jak i konsumpcji oraz kultury picia kawy. Jeśli jesteś kawoszem, warto wiedzieć, co dzieje się w tym aromatycznym świecie, bo wiele z tych zmian przekłada się na to, co finalnie pijesz w filiżance. Omówmy kilka najważniejszych trendów i kierunków rozwoju.
Trzecia fala kawy i beyond – era kawy specialty
Wspomniana już trzecia fala kawy (Third Wave Coffee) to zjawisko polegające na traktowaniu kawy jako produktu „craft”, z rzemieślniczą dbałością o jakość na każdym etapie: od ziarna, przez palenie, po parzenie. Rozpoczęła się w latach 90. w USA, a dziś jest globalna. Konsumenci chcą wiedzieć, skąd pochodzi kawa, jak była upalona, jakie nuty smakowe oferuje. Pojawiły się nowe zawody jak Q-grader (sommelier kawy) czy mistrz palenia. Kawa specialty przestała być niszą dla koneserów – w wielu krajach zyskała pokaźny udział w rynku (wartościowo już około 50% globalneg ( Direct Trade Sourcing Strategies for Specialty Coffee - Syracuse University Whitman School of Management )8†L124-L128】, co pokazuje, że ludzie są gotowi płacić więcej za lepszą kawę). Wielkie koncerny też to dostrzegły – przykładowo, tak jak wielkie browary wykupują kraftowe browary, tak firmy kawowe kupują znane palarnie specialty (choćby przejęcie Stumptown i Intelligentsia przez Peet’s ( Direct Trade Sourcing Strategies for Specialty Coffee - Syracuse University Whitman School of Management )8†L124-L128】).
Trzecia fala to także nowe metody parzenia w mainstreamie – jeszcze 15 lat temu mało kto spoza geeków słyszał o aeropressie czy dripie V60, a dziś nawet w małych miastach powstają kawiarnie serwujące przelewy i cold brew. W domach pojawiły się młynki żarnowe, wagi, dripy – ludzie coraz częściej bawią się parzeniem, a nie tylko wciskają guzik w automacie. Blogi i vlogi o kawie mnożą się, dzieląc wiedzą jak zaparzyć idealną filiżankę.
Obecnie mówi się już nawet o czwartej fali kawy – gdzie technologia i nauka wchodzą do gry. To np. wykorzystywanie zaawansowanych urządzeń do kontroli parzenia (sprzęty z Bluetooth, aplikacjami, wykresami ekstrakcji), rozwój wiedzy naukowej o ekstrakcji (ekipy typu Barista Hustle czy Scott Rao upowszechniają badania o kontrolowaniu zmiennych). Czwarta fala to też kawa w fine dining – traktowanie jej na równi z wyrafinowanym jedzeniem, do tego stopnia, że pojawiają się degustacje kawowe z parowaniem jak do wina.
Nowe procesy obróbki i odmiany – eksplozja smaków
Trendy obejmują również eksperymenty na etapie obróbki ziaren. Oprócz tradycyjnych metod (myta, naturalna, honey) coraz częściej słyszymy o kawie fermentowanej beztlenowo (anaerobic), obróbce z dodatkiem owoców (carbonic maceration inspirowana winem) czy metodach hybrydowych. Te procesy potrafią wydobyć z ziaren niecodzienne nuty smakowe – np. kawy anaerobowe miewają nuty fermentowanych owoców, rumu, rozgrzewających przypraw. Dla jednych to fascynujące nowe smaki, dla innych kontrowersja (bo czy to jeszcze smak samej kawy, czy już „aromatyzowanie” fermentem?). Niemniej, na konkursach kawowych często zwyciężają właśnie ziarna z nietypowych obróbek, bo sędziowie szukają czegoś wyjątkowego.
Hodowcy także reagują – w nurcie varietals starają się uprawiać różne odmiany botaniczne kawowca dla uzyskania nowych profili smakowych lub odporności. Kiedyś dominowała parę odmian (Typica, Bourbon, w Kolumbii Castillo itd.), teraz segment specialty zachwyca się takimi odmianami jak Geisha (Gesha) – słynna odmiana z Panamy o kwiatowo-herbacianym aromacie, która osiąga rekordowe ceny na aukcjach. Inne modne odmiany to SL-28 i SL-34 z Kenii, Pacamara z Salwadoru, Sudan Rume, Java, czy choćby liberika (o bardzo odmiennym smaku, używana w mieszankach specialty by dać nowe nuty).
Ponadto, rośnie zainteresowanie kawą z nowych regionów. Tradycyjnie topowe kawy pochodziły z Etiopii, Kenii, Kolumbii, Jamajki itd. Dziś odkrywa się świetne mikroloty np. z Rwandy, Burundi, Peru, Jemen wraca do łask (mimo wojny, kawy stamtąd są unikalne). Nawet Hawaje czy Australia uprawiają swoją niszową kawę specialty (acz ekstremalnie drogą).
Zrównoważony rozwój: fair trade, direct trade, bio i klimat
Kwestie etyczne i ekologiczne stają się coraz ważniejsze w kawowym świecie. Konsumenci chętniej sięgają po kawy z certyfikatami Fair Trade, Rainforest Alliance, UTZ, chcąc mieć pewność, że przy produkcji nie cierpieli rolnicy ani środowisko. Jeszcze dalej idzie podejście direct trade – palarnie utrzymują bezpośrednie relacje z farmerami, płacą im premie znacznie powyżej ceny rynkowej, inwestują w społeczności lokalne. To buduje bardziej sprawiedliwy łańcuch dostaw – w końcu pamiętajmy, że większość kawy pochodzi z biedniejszych krajów, a jest konsumowana w bogatszych, co rodziło wiele niesprawiedliwości (tzw. paradoks kawy: ogromne zyski po stronie konsumpcji, bieda po stronie produkcji).
Coraz głośniej mówi się też o zagrożeniach klimatycznych. Kawa, zwłaszcza Arabica, jest dość wrażliwa na zmiany klimatu – potrzebuje konkretnych warunków (określonych temperatur, wysokości, opadów). Naukowcy przewidują, że do 2050 roku nawet połowa obecnych terenów upraw Arabiki może przestać się nadawać pod uprawę z powodu ocieplenia i zmian wz (World Coffee Research | Climate change: Pinpointing the world’s most…). Już teraz w wielu regionach plantatorzy odczuwają skutki – susze, nowe choroby (np. rdza kawowa), przesunięcia pór deszczowych. Dlatego branża intensywnie szuka rozwiązań: odporne hybrydy kawowca, uprawy na większych wysokościach, cieniowanie plantacji drzewami, eksperymenty z nowymi gatunkami (może Liberika czy inne mniej znane gatunki staną się koniecznością?). W Paragwaju np. trwają projekty uprawy kawy w warunkach północnych, czemu sprzyja nowa odmiana arabiki rosnąca w niższych temp.
Kolejny aspekt – redukcja odpadów i eko-opakowania. Kawiarnie starają się ograniczać jednorazowe kubki (są zniżki za własny kubek, rozwijają się systemy kaucyjne na kubki), coraz więcej opakowań kawy nadaje się do recyclingu lub kompostowania. Pojawiają się też inicjatywy wykorzystywania fusów kawowych (np. do produkcji bioplastiku, w kosmetyce, jako bio-opał). No i oczywiście modne jest picie kawy specialty z segmentu organic – uprawianej ekologicznie, bez pestycydów. Choć tu ważne: nie zawsze kawa bez certyfikatu Bio była pryskana – wielu małych farmerów uprawia naturalnie, ale nie mają środków na kosztowną certyfikację.
Technologia i nowe nawyki konsumentów
Pandemia COVID-19 przewróciła nieco zwyczaje kawowe: zamknięci w domach ludzie zaczęli inwestować w ekspresy i młynki, by samemu robić dobrą kawę. Statystyki z 2020–2021 mówią o **dwucyfrowym wzroście sprzedaży ekspresów ciśnieniowych, kawiarek, French pressów i spieniacz (At-Home Coffee Consumption Climbs to 81% Amidst Pandemic | Convenience Store News)2†L153-L162】. Kawa stała się częścią domowego hobby – internet zalały kursy i poradniki parzenia. Nawet teraz, gdy kawiarnie znów działają normalnie, wiele osób kontynuuje eksperymenty z domowym baristowaniem. Widać też modę na sprzęt wysokiej klasy – młynki żarnowe, maszyny kolbowe, a nawet ekspresy kolbowe z kontrolą ciśnienia i temperatury do użytku domowego (choć to już kosztowne zabawki). Przykładowo, marki takie jak Sage/Breville czy ECM notują duże zainteresowanie ich półprofesjonalnymi ekspresami wśród amatorów.
Równolegle technologia dotyka samej kawy: coraz popularniejsze stają się aplikacje mobilne do parzenia kawy (np. poradniki, timery, kalkulatory proporcji), a także inteligentne urządzenia typu smart – np. waga Hario czy Acaia z Bluetooth, która łączy się z telefonem i prowadzi przez recepturę; ekspresy automatyczne sterowane z aplikacji; czajniki z regulacją temperatury co do stopnia itp. To wszystko skierowane do entuzjastów, którzy lubią precyzję i gadżety.
Z drugiej strony barykady, mamy trend ułatwiania życia zabieganym konsumentom: rozwój segmentu RTD (ready to drink) – gotowych napojów kawowych w puszkach i butelkach (zimne latte, cold brew z azotem, słodkie kawy mrożone jak z Starbucksa – wszystko gotowe w sklepie). Młodsze pokolenie, Gen Z, lubi wygodę i nowości smakowe, więc firmy prześcigają się w wymyślaniu ciekawych kawowych napojów – np. kombucha kawowa, kawa z dodatkiem adaptogenów (grzybki, ashwagandha – bo czemu nie?), różne latte smakowe (dyniowe, lawendowe, co sezon moda na coś innego). Nawet tradycyjny segment kaw instant się zmienia – pojawia się specialty instant: liofilizowana kawa wysokiej jakości, która faktycznie smakuje całkiem nieźle. To ukłon w stronę tych, co chcą dobrej kawy, ale nie mają czasu jej parzyć (np. turyści, korpoludki w biegu – zalewają proszek i piją, a w smaku jak przelew specialty... no prawie).
Kawiarnie przyszłości – co nas czeka?
Kawiarnie też ewoluują. Po lockdownach wiele musiało na nowo przyciągnąć klientów – stąd choćby trend na kawiarnie jako miejsca pracy (co-working przy kawie), jeszcze więcej opcji w menu (kawy alternatywne, matcha latte, napoje roślinne). Bardzo silny jest trend roślinnych zamienników mleka – sojowe to już standard, ale teraz prym wiedzie mleko owsiane (o neutralnym smaku, świetne do latte art). Kawiarnie starają się być eko: rezygnacja z plastikowych słomek, zniżki za własny kubek, wydawanie fusów chętnym (np. na nawóz do ogródka).
W niektórych miejscach pojawiają się kawiarni-automaty – w pełni zrobotyzowane punkty, gdzie robot przygotowuje kawę. Brzmi futurystycznie, ale już istnieją (np. w Azji czy USA). Na razie to ciekawostka, bo jednak wiele osób idzie do kawiarni też po uśmiech baristy i kontakt ludzki. Ale kto wie, może za dekadę roboty przejmą część rynku szybkiej kawy (jak automaty z kawą, tylko na wyższym poziomie)? Pozostaną wtedy w cenie kawiarnie rzemieślnicze, gdzie liczy się ludzki kunszt i atmosfera.
Jedno jest pewne: kawa wciąż będzie nam towarzyszyć i ewoluować wraz z naszym stylem życia. Od owianych dymem kawiarni artystów po sterylne kafejki internetowe, od tygielka po aeropress – kawa dostosowuje się do czasów. Ale jej istota się nie zmienia: to napój, który pobudza zmysły, umysł i rozmowę. Łączy ludzi przy jednym stole, dodaje energii do pracy twórcom i codziennym zjadaczom chleba, umila przerwy i poranki. I za to ją kochamy.
Zakończenie – zaparz sobie przygodę z kawą!
Dobrnęliśmy do końca tej kofeinowej opowieści. Jeśli dotrwałeś aż tutaj, zapewne jesteś tak samo wielkim entuzjastą kawy jak ja – albo właśnie nim się stajesz! Mamy nadzieję, że ten przewodnik poszerzył Twoją wiedzę i rozbudził apetyty na własne kawowe eksperymenty.
Co dalej? Nie ma lepszej metody na poznanie świata kawy, niż… po prostu spróbować go na własnym podniebieniu. Dlatego zachęcam Cię: spróbuj czegoś nowego. Może skusisz się na paczkę kawy z naszej Rzemieślniczej Palarni Kawy, świeżo palonej specjalnie dla Ciebie? Wybierz ziarno, które Cię zaintryguje – np. owocową Etiopię albo czekoladową Brazylię – i zaparz je metodą,...której jeszcze nie próbowałeś – czy to w kawiarce, dripie, czy aeropressie. Pozwól sobie na tę podróż smaków. Zapraszamy Cię do odwiedzenia naszego sklepu i spróbowania kaw prosto z naszej Rzemieślniczej Palarni Kawy – każda paczka to gwarancja jakości i świeżości. Chętnie doradzimy Ci w wyborze ziaren i metod parzenia, byś mógł cieszyć się idealną filiżanką skrojoną pod Twój gust.
Jeśli podobał Ci się ten artykuł i masz ochotę na więcej, zasubskrybuj nasz newsletter – czekają na Ciebie kolejne kawowe ciekawostki, przepisy, nowości i specjalne promocje dla prawdziwych kawoszy. W świecie kawy zawsze dzieje się coś interesującego, więc bądź z nami na bieżąco i nie przegap żadnej nowinki.
Na koniec życzymy Ci wielu wspaniałych chwil z filiżanką aromatycznej kawy w dłoni. Niech każdy łyk będzie małą przygodą i chwilą przyjemności w zabieganym dniu. Pamiętaj: życie jest za krótkie, by pić kiepską kawę!
Do zobaczenia przy kolejnym kubku – Twoje zdrowie (a raczej: na zdrowie kofeiny)! ☕



Dodaj komentarz